Początki grania
Katalog znalezionych frazArchiwum
- Odchudzanie brzucha
- Nauka japońskiego dla początkujących...?
- FFX, FFVII na NES
- PSP - pogadanki
- Ratchet & Clank Future: Tools of Destruction
- School Rumble
- PS 3 i podĹÄ czenie do monitora LCD
- Pomoc w grach
- Ni No Kuni teraz na PS3
- Najlepsza gra na PSXa
- 2K10 - na co czekamy?
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zaplecze2.pev.pl
Odchudzanie brzucha
Jaki byl Wasz pierwszy kontakt z grami ?? Co sprawilo, ze teraz piszecie na takim forum wlasnie ??
Zaczne od swojej, moze malo ciekawej historii :P. Kiedys, moj ojciec kupil mi ruska "konsole" do gier. Czarne pudlo, stalo sobie w domciu i nieraz sie nim bawilem, ale mnie to nie wciagnelo.
Pozniej byl przelom. Moi kumple wypozyczali sobie SNESa z boksem zatytulowanym Super Punch Out. Z poczatku uznawalem ze tluczenie rysunkowych kolesi to strata czasu, ale...wciagnelo mnie to. SNESA jednak nie chcialem kupowac, za to najaralem sie na Pegazika.
To byly piekne momenty w moim growym zyciu. W slocie tego wynalazku siedzialy sobie takie hiciory jak: Contra, Super Mario Bros., czy chociazby cart o wdziecznej nazwie 999999 in 1 :D.
Pewnego dnia, tuz po premierze N64 wypozyczylem sobie ten sprzecik. Razem ze SW Shadows of the Empire. Ja i ojciec stwierdzilismy, ze 3D to zajebiscie fajna rzecz. Konsole te dostalem w marcu 1997, po godzinach blagania i placzu.
Pamietam ten dzien dokladnie. Wieczorkiem poszlismy do sklepu RTV, wybralem sobie Nintendo i czekam,az facet sprawdzi, czy dziala kontroler. Wlozyl do slotu Super Mario 64. Popatrzylem sobie chwilke, jak to hydraulik biega po planszy...i COS we mnie drgnelo. PRZEBLYSK. Jako gre, wybralem jednak Turoka 1. Reszte czasu spedzilem na niesamowicie fajnej grze. Bylem naprawde szczesliwy.
Nastepnego dnia poszedlem do Empiku i kupilem Mario 64. Pozniej domek, pol godziny gry....i malo nie padlem na kolana. Pierwsze pol godziny grania w to Dzielo sprawilo, ze zaraz pobieglem do starszych i podekscytowany gadalem, ze chyba dobra pozycje kupilismy. Nastepne godziny, dni, tygodnie sprawily tylko, ze uznaje gre Miyamoto za najlepsza, w jaka gralem, a czas wtedy spedzony przy N64 za cos naprawde cudnego. Pozniej juz bylo z gorki....
ja za nic w świecie nie moge skojarzyc jak to u mnie z datami było... wiec nie napisze dokładnie kiedy, ale...
dawno temu giercowało sie strasznie na commodore 64; później u kumpla był snes - killer instinct, donkey kong... ech,
nastepnie bedąc z ojcem na ryneczku nastąpił zupełnie nie planowany zakup podróbki pegazusa o wdzięcznej nazwie... Star Fox [identyczne logo nawet jak w grze 8) ]; pamietam jak sie kaciło z ojcem w excite bike'a czy pół nocki w mario... albo gra z kumplami w contre i ogromna bulwersacja jak jeden drugiemu kradł życia... :lol:
później kupiłem za własne, ciężko uzbierane pieniądze n64 z goldeneye'em, nigdy nie zapomne pierwszego dnia... ech, piekne czasy... później był mario 64, zelda, banjo... mam te wszystkie gry do dziś...
a jeśli chodzi o obecne czasy to nie mam żadnej z tych konsol next gen... po czesci napewno brak kasy, ale i po czesci jakieś takie lekkie odejście od gier... choć na kompie troche gram, vice city, pes 3 [klawiatura doprowadza do kur**cy :evil: ] ale to juz nie to samo co kiedys... ale za kilka lat napewno powróce do konsol, jestem tego pewien
pozdrawiam pana z ansatu, takiego nieistniejącego juz sklepu z grami w białymstoku 8)
Zatem dawno temu w odległej .... Czechosłowacji w pewnym schronisku górskim pierwszy raz spotkałem się z PONGIEM. Zaciekawienie z biegiem czsu przerodziło się w odwiedzanie w czasie wakacji nadmorskich salonów gier. Był też kontakt z komputerami pokroju ZX Spectrum, Atari, Commodore itd. No i oczywiście Pegazus. Jednak żadnego z tych sprzętów nie miałem na własność, a bardzo chciałem. Rodzice widząc przyszłość w PC na komunie podarowali mi 386, a ja chorowałem na myśl o Pegazie kuzynki. W czasie eksplotacji PeCeta konsole zeszły na bok i dopiero PSX namieszał mi w głowie. Pierwsza gra na PSX w jaką grałem - Moto Racer w sklepie, nie zapomne tego jak dziwacznie się czułem trzymając pada :) Od czasu PSX'a idzie już z górki, wciągnałem się na serio. Czytam o grach, myślę o grach no i ofkoz gram. Obecnie na PS2. Koniec kropka.
wszyscy dawno temu giercowali na amidze albo commodorze, a ja nie mam takich wspomnień. mój pierwszy kontakt z grami był na pegazusie bardzo dobrze pamiętam nieprzespane noce i granie w mario, goal 3, contre itd. itp. na czarno białym 14 calowym (albo i mniejszym) telewizorku...ehh to były czasy. przypominam sobie, że pierwszego dnia kiedy zakupiłem pegaza to uciekłem z dwóch ostatnich lekcji żeby tylko móc dłużej pograć na konsoli (wtedy miałem aż jeden cart 20 in 1- były tam m.in. zmutowane czołgi, bijatyka, magic carpet, super bee...), hehhe teraz jak na to patrzę to tylko się śmieję, ale wtedy to było drastyczne posunięcie (do czego gry mogą doprowadzić 8) ). później wszystko poszło już bardzo szybko--->kolejne gry, carty, a później konsole... :arrow:
Szwedu! DU JU FIL THOSE OLD TAJMZ?! :D :D :D
99999999in1 , MEGA KOZACKIE 169 in 1 - a tam:
:arrow: MARIO
:arrow: BATTLE TANKS
:arrow: CONTRA
:arrow: PENGUINS
:arrow: F1 CHAMPIONSHIP
:arrow: BASEBALL
i wiele innych mega hiciorow dekady!!!!
NIe mozna zapomniec tez o ZŁOTEJ PIĄTCE!!!!
:arrow: ULTIMATE STUNTMAN
:arrow: BIG NOSE
:arrow: DIZZY (ktorego nigdy nie przeszedlem!!!!!)
:arrow: BIG NOSE alternative ver.
:arrow: MICRO MACHINES (HIIIIIIIIIIIICIOOOOOOOOOOOR!!!!)
Nie moge tu nie wspomniec o mojej ukochanej serii gier Kunio Kun!
I o Darkmanie! JEZU ILE TEGO BYLO!
SREBRNA 11 - mniej znana seria gier sportowych, dzieki ktorej zajaralem sie tenisem stolowym i sie oplacilo!!!
Uff... juz koncze. :roll:
Damn !! Skleroza nie boli !! ZLOTA PIATKA TO NAJLEPSZY CART NA PEGAZA JAKI STWORZONO. Teraz po kolei- Micro Machines- true oldschool, jedyne wyscici, procz MArio Kart na N64, ktore rozwalily mnie swoja grywalnoscia. Sama idea byla kapitalna ! Big Nose- siwetny, ale trudny platformer- pamietam, ze go ukonczylem ahhhhh...i DIZZY- najlepsza gra logiczno-zrecznosciowa na Pegaza. Grywalnosci dalbym 10/10 bez chwili zastanowienia. Wiele dzisiejszych gier mogloby sie SCHOWAC !! Tez nigdy go nie ukonczylem, wymiekalem podczas plansz w egipskich klimatach. To byl true HC- 0 SAVEOW...Chlip , chlip amar jak mogles...az mi sie lezka w oku zakrecila...wspomnienia ;)
Szwedu!
PRZEZ DIZZYEGO ROZWALILEM ORYGINALNEGO PEGAZUSOWEGO PADA!
I NADAL NIE MAM ODWAGI ODPALAC TEJ GRY!
Zapomnialem wspomniec o Pinballu, ktory tez znajdowal sie na magicznym fioletowym Carcie do Pegaza!
Green Berets! KTOS PAMIETA?! To byla giera! Komandosilo sie z przyjemnoscia!
Street Fighter ze swoimi 10 ciosami na krzyz!
Mortal Kombat (rozne numerki i podtytuly, ruscy maja wyobraznie!) !
Nigel Mansel Racing!!!!!! - pewnie malo osob to zna, ale to byl naprawde wypasiony symulator jazdy bolidem w jaki gralem! Grafa i 'model jazdy' ! Oh, AH!
Castlevania? Ktos nie gral? RACZEJ NIE MA TAKICH OSOB! Walka z meduza! Z drakula! aaaaaaargh...
:roll: :roll: :roll:
A wszytko zaczelo sie od sprzetu o dumnej nazwie "Rambo", ktory to kupil mi ojciec od ruskich;)Zagrywalismy sie razem w bilarda i boks(konsola miala je w swojej pamieci).Trzy kolory na krzyz,piksele wielkosci palacu kultury ale ile zabawy ;)
Potem to juz tradycyjnie był pegaz:)Ale dopiero nastepna konsola to bylo cos-"Sega MegaDrive".Pamiatam jak dzis kiedy kupowalem ja sobie w warszawskim "Smyku" i jak odpalilem Sonic'a.....Potem pada wrece mialem przynajmneij kilka godzin dziennie....Piekne czasy:)
Nastepna była era dreamcast'era ;)Shenmue,VT, Nba 2k(do dzisaj sie rozpamietuje punkty rzucane w ostatnich sekundach:))
I doszlismy do stanu obecnego czyli do mojej 'czkoladki', na ktorej moze nie gram tak czesto jak grywalem na poprzednich konsolach ale czuje za to wieksza wiez :D
Dlaczego interesuje się grami i siedze właśnie na tym forum? Zaczne może od tego, że nie miałem wyboru i chcąc nie chcąc gry zawsze były ze mną od urodzenia. Jak się urodziłem to "konsola" była wraz ze mną. By(a/o?) to Atari. Nie umiałem wtedy jeszcze grać, ale patrzyłem się jak rodzice grali. To była konsola brata, który dostał to na komunię od wujka, ale kiedy brat poszedł już spać rodzice grali. Później było C64. Ta platworma do gier towarzyszyła mi bardzo długo. Już na tej umiałem grać, pomimo, że nie znałem angielskiego (gry były po angielsku ofcoz). Coraz jak wracałem z przedszkola, to albo do kumpla i cioraliśmy w Mariana na NESie, albo szedłem do domu i grałem w Bubble Bobble, lub Strażaka Sam'a. Którychś(?) wakacji tata kupił mi i bratu NESa. W to to się grało. Gdy wracaliśmy z wakacji to do domu też braliśmy NESa. Tata grał ciągle w tzw. "Kaczki". Strzelał do nich z innego pokoju (kabel od pistoletu był króciutki, ale od konsoli był baaardzo długi) i o dziwo trafiał. Potem nadeszła złota era PSXa. Brat grał u kumpla na PSXie w japoński import MGS'a i tak mu się spodobało, że namówił tatę na kupno tej konsoli. Tata nie kupiłby PSXa, gdyby sprzedawca nie zademonstrował mu jakiejś gry o samolotach (chyba Air Combat). I tak staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami PSXa. Była to najstarsza wersja, więc często się psuła. Dwa lata temu od rodziców dostałem na urodziny GBC i tak trwa, aż do dziś. Te starsze konsole, sprzed ery PSXa zniknęły z mojego domu, a reszta pozostała bez zmian. Tak kończy się moja historia z grami.
Szwedu i Amar - te wspomnienia ... właśnie dlatego psioczyłem na pc i zazdrościłem kuzynce. Tyle że ona została przy pegazie a ja zakupiłem PSX'a hihihihi
i tak zaczela sie nasza historia... ;)
Pegaz eh... na swieta sie dostalo + 14 calowy TV. Ja... 9 lat wstecz...
A u mnie zaczęło się dopiero od PSXa. Z moimi pierwszymi grami (eRPeGie, gwoli ścisłości). Dopiero PS wciągnęło mnie w świat konsol na tyle, że zaczęłam się zaopatrzać w inne konsolki. Wlaściwie już wcześniej interesowałam się grami z gatunku role playing. Częste wyjazdy do Korei i co za tym idzie łatwy dostęp do tamtejszych (czasami naprawdę genialnych pod względem fabularnym) tytułów. Co mnie wtedy w nich pociągało? Pewnie mangowa grafika, bo japońskim komiksem też jako tako się interesowałam. Później zobaczyłam w sklepie pierwszą Alundrę na PSXa i doszłam do wniosku, że muszę mieć ten sprzęcik.
Moja przygoda z grami rozpoczeła się przy atari, no wiiadomo pierwsze komputery itd, póżniej naskrobałem starszych na commodore 64 :twisted: , to była wspaniała maszyna. po commodore kupiłem sobie za pieniadze komunijne, pegaza, strasznie były gry na to diabelstwo drogie;) Jednak dostałem przy zakupie Gold 5, full wypas gry, Big Nose Rządził:)...Po Pegazie napaliłem się na amigę:) PIękne czasy z nią wtedy przeżyłem...AMIGA RULA!!!!....po amisi , doszedł compiuter 486:) heheh ale jazda była, doom, wolf 3d
:lol: ....Pózniej to już wiadomo PSX, DREAMCAST,PS2 i tak do dzisiaj...ale kogo to może zainteresować...
Tak, amar masz racje, Dizzy bylo baaaardzo stresujaca gra. Pamietam jak dzis sytuacje, kiedy to z zapalem probowalem ukonczyc pewien level...I pojawil sie zonk w postaci mojego kumpla. Wpadl do domu jak burza, ja zerwalem sie z fotela, a w miedzyczasie te cholerne mumie dojechaly Dizzy'iego. Ech...MALO NIE OSZALALEM :D
A pamietacie klasyka na pistolety- Duck hunt( czy jakos tak)?. Strzelalo sie tam do kaczuszek, a grzeczny piesek przynosil je w zabkach. Wtedy uzywalo sie guna...a ja dopiero to takim czasie skapowalem, ze to byl SOCOM MK 23; ) To byly czasy maksymalnej zajawki...Albo Last Ninja- spodziewalem sie knota, a okazalo sie, ze kupilem najlepsza chodzona mordobitke, jaka stworzyl czlowiek...Zrozumiale jest, ze z checia zagralbym teraz w Ninja Gaiden ;)
Duck hunt... pamietam tylko to, ze wtedy pierwszy raz spadlem na glowe po nieudanym wskoku do pokoju przez drzwi, obrocie w tyl i strza... i wtedy uderzylem glowa w krawedz stolu... :)
Ale nie tylko Pegaz rowna sie u mnie prawdziwemu rozkwitowi mojej growej dzialalnosci. Okres ten przypada na czas, kiedy meczylem takie tytuly, jak : Banjo-Kazooie, Ocarine, Perfect Dark, Turoka 2, GoldenEye czy niesmiertelne Mario Party 1. Jesli o P-gaza chodzi, to wtedy wybor, co kupic, byl podyktowany tym, czy spodobala mi sie nalepka na zoltym carcie. O grach nie mialem bladego pojecia. Pozniej odkad zaczalem kupowac Neo, duzo sie dowiedzialem :P Grajac na N64 juz swiadomie kupowalem to, w co chcialem zagrac.
co do tych nalepek na cartach do pegaza to nigdy nie miało się stuprocentowej pewności, że gra będzie traktowałą o tym co nalepka, hehe. u mnie na przykład połowa gier okazała się zupełnie czym innym w środku aniżeli na zewnątrz, np. na okladce była piłka nożnA a okazywało się, że jest to mario :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Ach, ci zli Rosjanie. Ja swego czasu widzialem carty z tak wymyslnymi nazwami, jak Mortal Kombat 7, czy wspomniane wczesniej 9999999 in 1. Natomiast taka niezgodnosc miala swoje zalety. Otoz kupowalem gre, sprawdzalem w domu i albo okazywalo sie, ze to cos innego, albo po prostu zalowalem, ze nie kupilem czegos lepszego. Wracalem czym predzej do stoiska na bazarze i nieraz nawet dwa czy trzy razy udalo mi sie pozbyc smiecia i zamienic go na cos lepszego ;).
A co do nalepek na cartach to kiedyś u kumpli widziałem nalepke "THEME HOSPITAL", a podpisane było "DR. MARIO"
A co do nalepek na cartach to kiedyś u kumpli widziałem nalepke "THEME HOSPITAL", a podpisane było "DR. MARIO" 0oooooj takie kwiatki też się zdarzały...pamiętam jeden cart, którego zawartość była zgodna z nalepką...chodzi mi o (tu powinny być fanfary) FINAL FIGHT, ochhh jaka ta gra była wciągająca, megamiodna i w ogóle super, tylko że zgubiła mi się gdzieś i nie mogę jej znaleźć :evil: :evil: :evil:
Kolejna rezurekcja tematu :P - jazda.
Mały EDIT . Trochę błędów się tu znalazło, ale tak to powinno być napisane ;) :
No w moim wypadku to było naprawdę daaaaaawnooooo temu. I nie mam tu na myśli lat '60 czy '70 hehe ;) to było jeśli dobrze pamiętam koło mmmm... 1992/3. Ojciec przyniósł z pracy kompa. Stare czasy i komp też taki był ;) . Ekran kolorowy był, więc jakiś plus to był. Niestety gier mało wtedy było, a jeśli już jakieś były to na tych wielkich dyskietkach :) (trzeba powiedzieć, że rozmiar niezły był :P ). Reszta to historia taka sama. Komputery się rozwijały, więc i gry także. Przejdźmy do głównego wątku - konsole :)
Po jakimś czasie na rynku pojawił się Pegasus. Mój brat miał nie lada decyzję do podjęcia: albo "pegazz" albo Amiga :? wybrał to pierwsze. Potem poszło już z górki. Wpierw Marian Bros i Contra na przemian. Później pojawiały się inne tytuły: Goal 3, Punisher itd. Należy dodać iż było także jedna z najlepszych jak dla mnie gier pseudo multiplyer ;) - Tanks. Normalnie gra wypas, a zasady banalne - trzeba było bronić "orzełka". No jeszcze miało nawet edytor leveli - wypasik :) .
Później przeszły: N64 (Goldeneye :D ), PSX, a teraz jest PS2 :) tak to było... stare czasy, ale jak ludzie wtedy reagowali 8)
Goal 3 był na SNESa? Zawsze wydawało mi isę, że to tylko na NESa wyszło. Może się mylę, ale pytam, bo to fajna gra była i pograłbym w to jeszcze. Wiem, że na SNESie było Nintendo Soccer, które przypominało Goal 3.
GOAL 3 !
pamiętam to , co wypas był , na pegazusie to katowałem,
możnabyło nawet kontynuować niezapisaną grę (turniej) za pomocą otzrymywanych passwordów :)
Moja przygoda zaczęła się od C64. Starszy kiedyś kupił ta maszynke, ja byłem wtedy dośc młody. Nie apmmietam wiele tytułów ale najbardziej w pamięcia utrwaliło mi się granie w Giana Sisters ( smieszna podróbka mariana ) . Pamietam też smieszne teraz sytuacje jak razem z kuzynem i bratem czekalismmy az sie nam odpowiednia gierka załaduje ( miałem wersje na kasety i czasami troche to trwało ;D ). Potem mój tata na targu kupił tanią podróbkę Pegazuza ( uwaga, uwaga ... POLYSTATION ! ;D ) . Ciorałem od teraz z bratem w takie tytuły jak Tanks, Goal 3 , Double Dragon, Contra, Addams Family , Capitan Tsubasa i wile innych ( szkoda , że nie wiedzieiliśmy wtedy ze jest coś takiego jak ff ;D ) . Nastepnie poly zamieniło się w Play i nastepne kilka lat ciorania na wspaniałem konsoli . Teraz sprzedałem juz szaraczka ( chyba to nie była dobra decyzja , mogłem inaczej skołowac kase ) i kupiłem XBOX . Moja przygoda z graniem zaczeła sie na now ... ;D Lecz tamtych czasów nigdy nie zapomne ;D
Moja przygoda z grami rozpoczęła sie od Commodore 64. Nie pamętam tytułów, bo pamięć mi szwankuje, ale wiem że jedna z nich traktowała o filmie Terminator z Arnoldem w roli głównej. Później nastały czasy PC i różnorakich gierek - począwszy od symulatorów (M1 Abrams i F29 Retaliator) aż po gry logiczne (TIM). Podczas wizyty u kumpla po raz pierwszy zetknąłem sie z konsolami. Był to rzecz jasna NES (czy Pegasus, jak kto woli). Na następną gwiazdkę miałem już swojego NESa. Pamiętam jak dziś wszystkie te szalone gierki z pamięci konsoli. Nieustanna wymiana kartridźy z kolegami, uzupełnianie własnej kolekcji o nowe, przełomowe pozycje (Mortal Kombat vs. Robocop 8). Totalna mania. To było szalone. Szalone, piękne czasy :cry: .
Po kupieniu PSX, wciągnąłem się na dobre i tak to trwa do dziś.
jak to fajnie, że znalał się temat na którym prawdziwi faceci mogą se popłakać ze wzruszenia :wink:
u mnie się zaczęło... kupę lat temu, kiedy jako bachor chodziłem po salonach gier i kopałem automaty wmawiając sobie, że gram. po pewnym czasie w domu pojawiła się pewna czarna skrzyneczka z wbudowanymi grami. i - o dziwo - nie załapało. nadal wolałem automaty (na których już grałem, rzecz jasna).
maszynki żywot skończył się, gdyby po długim czasie nieużytkowania podłączyłem ją do prądu, zaiskrzyła, zadymiła i się już nie włączyła.
załapało na maksa dopiero jak dostałem Pegza. Oryginała ^_^. to była kompletna jazda po bandzie. Mario, Contra, Flintstones, Turtles (ale bijatyka, nie platformówka), Street Feighter, Tennis z sędzią wyglądającym jak marian... no i wiele, wiele więcej. a to pożyczanie kolegom/od kolegów kartridży w tajemnicy, żeby tylko rodzice się nie dowiedzieli... pamiętasz też taką sytuację, jak kupiłem za ileś tam (czyt. namówiłem tatę :wink: ) SF od kumpla z klasy. na dzień przed wakacjami pożyczył go ode mnie i tyle. ech, jakim w młodości się jest naiwnym... a najlepsze jest to, że nowy rok szkolny zacząłem już w nowej szkole, a adresu tamtego gościa nie miałem :| he he miałem nawet pegza o wdzięcznej nazwie MORTAL KOMBAT 2, zakupionego na manhatanie (rynek szczeciński). czarny, super płaski, z miejscami na pady po bokach i wdzięcznym, dumnym napisem 16 BIT na pudełku... nie wiem czemu, ale tego Pegza najlepiej pamiętam.
kolejny okres w moim growym życiu, to namawianie taty na Saturna... podniecałem się Nights jak cholera wtedy. no i była to maszynka perspektywiczna, o twardej pozycji na rynku konsolowym. historia potoczyła się jednak inaczej...
26 czerwiec 1999. wiem, późno, ale zawsze. dostałem w końcu uoragnioną konsolę, poważną konsolę. Sony Playstation, model 7502 - najlepszy :wink: pierwsza gra na własność, kupiona w empiku - Croc: Legend of the Gobbos. i tak się jakoś potoczyło. miałem psx'a jako chyba czwarty w klasie i drugi albo trzeci na podwórku. pamiętam, że jak później kumpel zobaczył u mnie na konsoli Rollcage i (uwaga) Felony 11-79, to po dwóch tygodniach i u niego stał szarak. jest jakaś nieodparta magia w openingu konsoli: tej melodyjce, znaczku PS... no i w Demo One :D
w 2001 roku zawitał Game Boy Color, brat otrzymał go ma gwiazdkę. pamiętam jeszcze zasłuchane przypadkiem matczyne przmówienie do ojca "jeszcze tylko to i już w ogóle nie będą się uczyć". nie wiem czemu, ale w następnym roku miałem o wiele lepszą średnią :) niby GBC to już nie taki kult jak PSX, ale pokemon, w szczególności gold, pozostaje jedną z moich najważniejszych gier. tym bardziej, jak podczas wycieczki do Anglii wydało się na niego 25 funtów... hot stuff to był wtedy - wszędzie go można było dostać.
obecnie mamy rok pański 2004 a ja ciągle tnę na tym stary PSXie. laser pada, klapkę jakimś dziwnym cudem zepsułem, a od grania w MGSa zepsułem dżwięk w telewizorze (grałem w słuchawkach i już w słuchawkach dźwięk został :? ). doszedł jeszcze PieC, ale to już nie to samo. do konsol zawsze będę miał sentyment i szacunek. i nawet, jak będę pogrywał na Xenomorphie w Ninja Gaiden 3: Rikimaru Strikes Back, i tak z rozrzewnieniem wspoinać będę chwile, kiedy to tata (a właśnie, zapomniałem o tym) wypożyczył na czas dwóch tygodni (święta i sylwester w Międzyzdtrojach) szarą maszynkę wraz z Crashem 2, Goal Storm i TOCĄ...
załapało na maksa dopiero jak dostałem Pegza. Oryginała ^_^. to była kompletna jazda po bandzie. Mario, Contra, Flintstones, Turtles (ale bijatyka, nie platformówka), Street Feighter, Tennis z sędzią wyglądającym jak marian... no i wiele, wiele więcej.
Wspomniałeś o Contrze... Contra 6 była moja pierwszą i zarazem najlepszą grą. To było coś niesamowitego - samotny komandos przedzierajacy się przez zastępy wrogów. Graliśmy w to non-stop z bratem i znaliśmy tę grę praktycznie na pamięć. Kartridż Contry należał do swiętości. Nikomu nigdy jej nie pożyczałem. Nawet gdy miałem już PSXa, z chęcią sięgałem po mój ulubiony kartridż. Contra 6 po latach się gdzieś zapodziała, ale to juz inna historia...
Zaczęło się gdy miałem 5 lat
'94-NES od ojca
'98-blaszak na komunię
'00-Game Boy Color(zakochałem sie w Zeldzie)
'01-Game Boy Advance
'03-Game Cube i Game Boy Advance SP
15.07.04-o! a tego dnia napisałem tego posta
Najpierw bylo chyba commodore - ale bylem wtedy tak maly ze nie pamietam nic oprocz tego ze trzeba bylo czekac strasznie dlugo na wgranie sie gry :) Potem byl Pegazus w wieku 7 lat. w 1999 lub 1998 zobaczylem u kuzyna PSXa - to byl szok - w Gran Turismo zagrywalem sie bez konca. Pamietam jak nie wiedzialem jak ustawic wieksza ilosc okrazen to jezdzilem pod prąd byleby nie konczyc wyscigu :lol: Pozniej byla przesiadka na PS2 a od stycznia tego roku po sprzedaniu PS2ójki mam konsolke Billa z czego jestem very happy :D
Napisalem to wszystko oczywiscie w maxymalnym skrócie.
u mnie wszystko sie zaczelo jak zawsze u pewnego kolegi ktory oswiadczyl mi ze ma "Playstation". Kiedy do neigo poszedlem (to bylo w 2 klasie podstawowki a teraz die do lcieum wiec policzcie sobie ile temu to bylo) okazalo sie ze to nie Playstation a Polystation (i tak wtedy nie widzialem roznicy). Nastepnie caly czas marudzilem rodzicom jakie to fajne i wogoole ze az w tym samym roku na wielkanoc "zając" przyniósl mi moją I konsole.Z poczatku pod moim TV kroolowała jakas podroob ruska na wzoor Segi Saturn, a potem potym jak podczaas gry w Islandera obraz zamarl i zadne resety nie pomagaly tata kupil mi w komisie oryginalnego Pegasusa typu famicon. I grą byl oczywiscie niesmiertelny tank dzieki edytowori poziomoof (to bylo cos :lol: ).
Poozniej potoczylo sie szybko : kupilem Playstation w 4 klasie podstawoowki poozniej na pcozatku gimnazjum komputer dostalem a teraz czekam na PS2 :)
Moja przygoda z grami rozpoczeła się oczywiście dzięki moim rodzicom. Jak miałam gdzieś 3 lub 4 latka to kupili mi Atari, to był dopiero sprzęcior :twisted: no i od tego się zaczeło, następna w kolejce była Amiga no i w końcu komputer PC. No ale pewnego dnia wpadła mi w łapki gazeta z grami konsolowymi, więc dałam sobie za zadanie zdobycie PSX. Po krótkich rozmowach z tatą dostałam konsole :D A co do Ps2 to nie było wogóle problemu, gdyż rodzice kupili mi ją sami na święta :P
Jestem dziewczyną i gdyby nie moi rodzice to pewnie nigdy nie trzymałabym pada w rękach :lol:
Moja przygoda z grami rozpoczeła się oczywiście dzięki moim rodzicom. Jak miałam gdzieś 3 lub 4 latka to kupili mi Atari, to był dopiero sprzęcior :twisted: no i od tego się zaczeło, następna w kolejce była Amiga no i w końcu komputer PC. No ale pewnego dnia wpadła mi w łapki gazeta z grami konsolowymi, więc dałam sobie za zadanie zdobycie PSX. Po krótkich rozmowach z tatą dostałam konsole :D A co do Ps2 to nie było wogóle problemu, gdyż rodzice kupili mi ją sami na święta :P
Jestem dziewczyną i gdyby nie moi rodzice to pewnie nigdy nie trzymałabym pada w rękach :lol:
fuksiara... może gdybym był dziewczyną, rodzice też tak chętnie by mi nowe sprzęcicho kupowali... żartuję oczywiście :wink:
pozdrawiam
Grać zacząłem z tego co pamiętam, jak w domu "pojawił" się 386. Dobrze wspominam takie gierki, jak Rick Dangerous 2, Lotus, Lamborghini, czy polską grę koło fortuny. Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale dostaliśmy (z bratem) przenośną, rosyjską konsolkę. Pegazusa na własność nie miałem, ale grałem u kuzyna. W końcu dostaliśmy w 1999 roku Playstation i wtedy właśnie "na serio" zacząłem interesować się grami. Zacząłem kupować Neo Plus, OPSM i kilka numerów PsxExtreme (dopiero jakiś czas później zacząłem kupować to regularnie). Przez jakiś czas miąłem modem, więc raczej nie myślałem o rejestrowaniu się na jakichś forach. W czerwcu 2003 roku złożyliśmy łącze stałe i zarejestrowałem się na forum PsxExtreme. W następnym miesiącu dostałem Playstation 2. Gdy dowiedziałem się, że na "odnowionej" stronie Neo Plus powstało forum, to postanowiłem się tam zarejestrować. Napisałem to w skrócie, kupiłem także PC i Game Boy'a Advance'a.
Moja przygoda z grami rozpoczeła się oczywiście dzięki moim rodzicom. Jak miałam gdzieś 3 lub 4 latka to kupili mi Atari, to był dopiero sprzęcior :twisted: no i od tego się zaczeło, następna w kolejce była Amiga no i w końcu komputer PC. No ale pewnego dnia wpadła mi w łapki gazeta z grami konsolowymi, więc dałam sobie za zadanie zdobycie PSX. Po krótkich rozmowach z tatą dostałam konsole :D A co do Ps2 to nie było wogóle problemu, gdyż rodzice kupili mi ją sami na święta :P
Jestem dziewczyną i gdyby nie moi rodzice to pewnie nigdy nie trzymałabym pada w rękach :lol:
Hmmm...co tu duzo mowic. Farciara. Ciebie wciagneli rodzice. A mnie wciagnęli kumple i w mniejszym stopniu ojciec, ktory tez kupil kiedys mi konsole. Ale nie PS 2, tylko czarna, ruska skrzynke, ktora do dzis stoi u mnie na honoroym miejscu w pokoju.
Szedu, ale u mnie tez od razu nie bylo ps2, wszystko szlo z czasem, najpierw byly jakies tam komodorce.. no a jak widac skonczylo sie na ps2 :) (i to jeszcze nie koniec :twisted: ) Oczywiscie jestem rodzicom bardzo wdzieczna za to ze nie odstraszylo ich to ze jestem dziwczyna i dali mi mozliwosci grania od najmlodszych lat. U mnie by nie bylo takiej mozliwosci ze wciagnelyby mnie kumpele, zadna z nich nie lubi gier :evil: Ale nie wiedza co traca :wink:
pink rzeczywiście może mówić o wielkim szczęściu. moi rodzice ciągle jeszcze pukają się w głowę kiedy wydaję grube miliony (czyt. coś około 100pln 8) ) na nowe gry/peryferia, ale ostatnio już jaky się przyzwyczaili hehe :twisted: ...mnie w gry na większym poziomie wciągnęli- tak jak w przypadku szweda- koledzy. pamiętam jak siedziałem u kumpla całymi dniami kiedy ten dostał na gwiazdkę psxa, wcześniej sam ostro pogrywałem na pegazie i atarynce, ale to jeszcze nie była taka zajawka jak w przypadku szaraka...aż łezka w oku się kręci :cry: :)
ruska skrzynke, ktora do dzis stoi u mnie na honoroym miejscu w pokoju.
"honorowe miejsce" - w moim przypadku to była stara zakurzona torba na strychu. Ogólnie nie staram się nie robić chlewni w pokoju rzeczami, które już tak jak i w tym wypadku nie działają. Lecz ilekroć wchodziłem na strych to nie obeszło się bez skoncentrowania wzroku na starym pegazie... ehhhh...
Ja natomiast jestem dosc sentymenatalnym gosciem i lubie u siebie trzymac rzeczy, ktore zapadly mi w pamiec, aczkolwiek wolalbym nie pisac, co do owych rzeczy nalezy.
W kazdym razie takie "trofea" to fajna sprawa.
"honorowe miejsce" - w moim przypadku to była stara zakurzona torba na strychu. Ogólnie nie staram się nie robić chlewni w pokoju rzeczami, które już tak jak i w tym wypadku nie działają. Lecz ilekroć wchodziłem na strych to nie obeszło się bez skoncentrowania wzroku na starym pegazie... ehhhh...
no nie zawsze nie działają...czasem zdarzy mi się włączyć mojego pegaza i powspominać stare dobre czasy, a że kilka osób w moim otoczeniu też praktykuje takie zachowania i mają nawet dużo gier, to na brak pozytywnych bodźców (gier w tym wypadku) nie mogę narzekać...i stara konsola wcale nie zaśmieca mi pokoju :wink:
Ja zaczołem na atari i gierce z rolnikiem walącym kreta :D , potem był pegazus, i inne stacje, gameboye też sie przetoczyły, następnie szarak a w końcu Ps2
Co potwierdza fakt, ze bardzo wiele osob ma te swoja konsole zycia. Taka, ktora zawsze bedzie najlepsza i z ktora wiaza sie najfajniejsze growe wspomnienia. i akurat u mnie jest to zdecydowanie N64, bo tytulowe "poczatki", czyli przeplatane okrzykami zachwytu partie w Mario 64, czy ostre jazdy z 3 kumplami podczas Mario Party, wiaza sie wlasnie z nia. Oczywiscie, gralem wczesniej, ale w sumie to zuplenie nieswiadomie. No, ale staram sie jakos nie tesknic za tamtymi czasami, bo teraz sa rownie dobre gry, tylko ze znalezieniem ekipy z zapasem wolnego czasu moga byc problemy. Praca, szkola- te dwie paskudne dziedziny zycia odciagaja mnie i innych od grania. Kiedys za to moglem siedziec calymi dniami, do czasu kiedy skonczy sie kroplowka i oczy wyjda na wierzch, nie obawiajac sie jakis zyciowych konsekwencji. I moze w tym lezy przyczyna biadolenia niektrych osobnikow o tym, ze kiedys bylo fajnie,a teraz juz tak fajnie nie jest. Kiedys- gry odbierało sie inaczej i bylo tez wiecej czasu na ich odbieranie.
uwżam się za swego rodzaju "pokolenie PSX" - mam szaraka już trochę lat i to jemu oddałem serce (ale nie jestem HC :wink: ), ale jednak moją konsolą życia jest Pegz. oto powody:
1) On mnie wprowadził w ten cudowny świat gier (ach! :wink: )
2) moja wczesna, nieświadoma młodość upływała pod znakiem spędzania czasu z Nim
3) najważniejsze - każdy mnie zrozumie, jeśli też szarpał padem, by Mario dalej skoczył. dwa razy tak zrzuciliśmy konsolę... :D
ach te czasy... to se ne wrati... :(
Ja jakos nie mam sentymentu do Pegazusa. Moze dlatego, ze malo na nim grałem. A malo gralem ze zlosci. Bo sie upralem, ze bedzie on prezentem na urodzinki.Zamiast N64. I musialem czekac rok, zeby dorwac szescdziesiatke czworke. Damn you, Pegaz!
No, ale musze przyznac, ze takie gry, jak: Super Mario Bros., Contra, Double Dragon, The Last Ninja, Dizzy czy nawet Space Invaders nie pozostana przeze mnie zapomniane. Jednak jesli JJ uwaza, ze nalezy do "pokolenia PSX ", to ja naleze w takim razie do "pokolenia N64".
Zaczelo sie od elektornicznych gierek pokroju Ruskich jajek itp. Pozniej atarynka, atari2600jr i atari vcsa (nie dzialalo :/ - ze stanow przylecialo - albo bo tv nie supportowal ntsc albo uszkodzona :P), potem pegazusy i inne gameboye.
Najwiecej przygod mialem z GBmono (w polsce bys zgubil - papa, w Las Vegas zgub... sie znajdzie :lol:).
no dobra, trochę z tym pokoleniem przesadziłem, gdybym konsolę dorwał jakieś 2 lata wcześniej to może... po prostu mną sentyment do szaraka szarpnął kiedym tamto pisał :wink: pozdro dla "prawdziwych szarakowców" :wink:
Nie wiem jak to bylo z Toba, JJ, ale ja naprawde bylem w pewnym czasie ( 96,97,98 ) maksymalnie zajarany konsola Ninny. Gralem w kazdej tylko wolnej chwili we wszystkie wieksze pozycje. Zelda, Goldeneye, Mario 64, Banjo,Mario Party, DK 64, MK Trilogy czy wszelakie wrestlingi wyrwały kawał czasu z mojego zyciorysu. Chłonąłem kazdy artykul o grach na N64, jaki tylko pojawił sie w Neo Plus. To byly wypasione czasy.
Szwedu, masz normalnie w cymbal za nie wymienienie przygod Joasi. PD Forever! 8)
No bez dyskusji PD to najlepszy technicznie shooter na Ninny, ale...dla mnie symbolem konsolowych FPP, a takze pierwszym FPP w ktory grałem, bedzie własnie Golden Eye. PD jest trzeci, zaraz po pecetowym Counter-Strike'u.
Hehe, u mnie jest bezapelacyjnie pierwszy.
ooo tak, piecowy C-S po sieci daje radę, to znaczy dawał dwa lata temu jak chodziliśmy z kumplami do kafejki :P sorry za oftopę.
a w konflikcie Goldeneye - Perfect Dark jestem za PD :wink:
Wszytko zaczelo sie od Pegasusa ponad 12 lat temu. Pozniej byl PC 386 DX, Sega Saturn, PSX, DC, N64, PS2.
Wszytko zaczelo sie od Pegasusa ponad 12 lat temu. Pozniej byl PC 386 DX, Sega Saturn, PSX, DC, N64, PS2.
A cale te lata, rekin przedstawil w telegraficznym skrocie.
Wszytko zaczelo sie od Pegasusa ponad 12 lat temu. Pozniej byl PC 386 DX, Sega Saturn, PSX, DC, N64, PS2.
A cale te lata, rekin przedstawil w telegraficznym skrocie.
jak tak patrzę na na przykład mój wpis, to pozdrawiam rekina - nie marnuje miejsca :wink:
jak tak patrzę na na przykład mój wpis, to pozdrawiam rekina - nie marnuje miejsca :wink:
skromność to rzecz względna -_-
no wiesz... bo jam pokorny gracz i traktuję wszystko z namaszczeniem 8)
grudzień 1991 - commodore 116
maj 1992 - commodore 64
grudzień 1994 - pegasus IQ 802
grudzień 1998 - sony playstation
styczeń 2000 - amiga 500
styczeń 2001 - pc
styczeń 2002 - sega dreamcast
styczeń 2003 - snes
kwiecień 2003 - sega saturn
Więcej grzechów nie pamiętam.
I zazdroszczę tym, którym rodzice kupowali sprzęt i gry. Ja musiałem cały czas sam kombinować skąd brać kasę na to wszystko. A jeżeli się zastanowić, to więcej sprzętu u mnie już nie będzie.
A jeżeli się zastanowić, to więcej sprzętu u mnie już nie będzie.
A to niby czemu? Koniec z nalogiem?
Po prostu na 3 konsole mam już koło setki gier i cały czas dokupuję coś do dreambiena, tak że teraz nie przypomina on tej konsoli, którą był 2 lata temu. No i większosć czasu spędzam przy kompie. Wielozadaniowość to przydatna rzecz, a poza tym na konsolach nie ma HoM&M ani Baldur's Gate. Z upływem lat jest coraz mniej czasu na gry.
to jest smutna prawda, dlatego chciałbym pracować w salonie gier gdzie bym obcował z grami cały czas :D
I zazdroszczę tym, którym rodzice kupowali sprzęt i gry. Ja musiałem cały czas sam kombinować skąd brać kasę na to wszystko. ja też zazdroszczę takim osobom, ale jakby się głębiej zastanowić to takie zbieranie potęgowało przyjemność z grania. dzięki temu zawsze chciałeś wycisnąć z gry na którą zbierałeś kasę przez 2 miesiące jak najwięcej, chciałeś być jak najlepszy...no i nie zauważałeś tylu wad co recenzenci :wink:
a poza tym na konsolach nie ma HoM&M
a ja w to akurat grałem na Gejmboju! i nie polecam :wink:
A ja znowu polecam, bo HoM&M 3 to jedyna strategia, ktora mnie zainteresowala i jedna z niewielu gier, ktora ma u mnie całe 10/10. Gram w nia ze 3 lata (teraz sporadycznie) i jeszcze mnie kreci.
Ale Jutrzenka przedstawil takie argumenty (wielozadaniowosc kompa itp.), ktore pozwalaja mi wysnuc przypuszczenie, ze z konsolowego gracza zamieni sie w blaszakowego, a pozniej juz tylko w typowego PeCetowca starej daty uwazajacego kompa za cos lepszego od konsol, bo ten pierwszy stoi np. u niego w biurze.
A ja znowu polecam, bo HoM&M 3 to jedyna strategia, ktora mnie zainteresowala i jedna z niewielu gier, ktora ma u mnie całe 10/10. Gram w nia ze 3 lata (teraz sporadycznie) i jeszcze mnie kreci. no a dla mnie pozostaje tylko przytaknąć dla szweda...bo mimo iż wszędzie piszę że strategii "nie zniese" to na śmierć zapomniałem o tej grze i jak wspaniale się w nią gra...szczególnie w multi!!
Nie martw się o mnie. Ciągle gram w soul calibura, ta gra obudziła we mnie to coś, co czekało uśpione od dawna. Kompa kupiłem właśnie z powodu HoM&M. Wydałem 3 tysiące, żeby mieć jedną grę. I gdyby Heroes był powiedzmy na pleja, to kompa nie miałbym do tej pory. PieC jest często w użyciu, bo mogę rozmawiać na gg ze znajomymi słuchając jednocześnie muzy i ściągając coś z neta. Konsola nie wyrobi.
P.S. w Heroesa gram codziennie od 4 lat
Hehe. Ja wlasnie nie wiem do konca co w tej serii (HoM&M) jest takiego, ze przyciaga ludzi zupelnie niezainteresowanych schematyczna grafika i wydawaniem komend wojskom skladajacym sie ze szkieletow i goblinow.
Dla mnie Heroes 3 to jedna z kilku gier na blaszaka, dla ktorej warto na nim zagrac. Moje PieCowe poczatki to własnie HoM&M 3. Ale co sprawia, ze gra majaca juz 6 lat na karku kreci wciaz mocno, mimo kiepskiej grafiki i wogole dosc duzej archaicznosci ?? Oczywiscie chodzi o miod. Formuła Herosa to po prostu czysta grywalnosc. Tworzenie walsnych armii, podroze po wielkiej mapie i walka to cos pieknego. No i fakt, ze nie trzeba siedziec nad nia godzinami, zeby zalapac idee i zaczac wygrywac odegral w moim przypadku niebagatelna role.
Ach i muzyka. Jest przepiękna. Wszystkie motywy wciaz chodza mi po glowie. Moj ulubiony- Tower( muzyczka z Wieży, polskie tłumaczenie). Podsumowujac- to po prostu cudowna gra i wszyscy posiadacze konsol moga zalowac, ze jak dotad nie skonwertowano zadnej czesci na PS 2 czy GCN.
na szczęście większość konsolowców posiada także PeCety :D
HoM&M3 ah też pogrywam w to do dziś, jest też bardzo fajny Disciples II. Podobny do herosów jednak w niktórych aspektach gorszy w innych lepszy. Nie ma tak wielkiiej grywalności jak herosi ale jest 2 grą na PC po którą sięgam zaraz po HoM&M
Disciples obie części + Powrót Galleana. Klimatem to zabija. Gra nie jest tak rozbudowana jak Heroes, ale poziom trudności jest na tyle wygórowany i tak jedzie na ambicji, że nie da się nie grać.
W Heroes oprócz miodu jest też niesamowita głębia, dzięki której przez tyle lat codzień odkrywa się nowe taktyki. I nie uważam grafiki w tej grze za słabą.
poziom trudności w Disciples jest wysoki [choć nie zawsze] dla mnie to zaleta, bo mnie tak szybko gra nie znudzi, graficznie też jest chyba lepszy od HoM&M3 - teraz wyjaśnienie coby mnie nikt nie zjechał za herezje mimo tego co powiedziałem też uważam herosów za tą lepszą gre, ale disciplesem nie pogardze
czyżby przypadkiem wszyscy nie zeszli trochę na boczny tor? nie lepiej założyć jakiś temat o turówkach i tam się zachwycać nad grami piecowymi?
A ja znowu polecam, bo HoM&M 3 to jedyna strategia, ktora mnie zainteresowala i jedna z niewielu gier, ktora ma u mnie całe 10/10. Gram w nia ze 3 lata (teraz sporadycznie) i jeszcze mnie kreci.
Szwedu, trochę mnie nie zrozumiałeś - nie chodziło mi o to, że nie polecam HOM&M, tylko o to, że nie przypadła mi do gustu wersja na gejmboja. do tej oryginalnej nic nie mam :wink: pozdro
Whoa, gdzies mi umknelo to slowko GameBoy. Ale poza tym wszystko spoko. Ja zaczalem grac na kompie w HoM&M i pewnie na tej serii sie to skonczy...
ja na kompie zacząłem dawno, ale tylko okazjonalnie - jak grałem u kuzyna w Descent 2 (naprawdę mi się to bardzo podobało!), u innych kuzynów w Doom'a 2, w kafejce w Quake'a czy u kumpla w Ace Ventura czy SWAT - i dla mnie był to wtedy szczyt marzeń growych - PieC był na topie, bo konsole jeszcze nie były biznesem ogólnoświatowym, przynoszącym niesamowite zyski. obecnie mam i blaszaka i konsolę, i moje samodzielne wirualne harce na tym pierwszym zaczęły i jak na razie skończyły się na Baldor's Gate 2. świetnas gra, wielka szkoda, że nie ma TAKIEGO erpega na konsolach (DA się nie liczy)...
HoMM 3jak i 2 cenię bardzo wysoko ale o wiele bardziej Dungeon Keepera.To co zrobił Molyneux i Bullfrog to jest dla mnie kosomos.Kocham na śmierć tą grę.A o mało .której tak mogę powiedzieć.
Chyba jeszcze tylko o ff7 i paru przygodówkach 2d.
Lukasz wolisz Keepera jedynkę czy dwójkę? W pierwszą pogrywam sobie czasem, a nie wiem czy drugą warto kupić.
Nie wiem co tu napisać poza zwróceniem wam uwagi, że przez ostatnie bodajże 2 strony napisaliście więcj offtpowych wypowiedzi niż Andrzej Leppera blokowania dróg w Polsce -_-"
Jutrzenka zwolnij tempo w wypowiedziach bo ci pompa trzaśnie. Sądząc po twoich postach na inne tematy na forum też nieźle kitrasz w inną stronę niż trzeba :x
No to tyle. Wszystko to powinno pójść pod dział "Gry PC" ,ale to już nie moja brocha. Kontynuujcie...
Syon, kitranie to mja specjalność. Andrzej "Harry" Lepper to mój idol. Niestety nie mogę zwolnić tempa, bo za życiowy cel postawiłem sobie mieć więcej postów niż Szwedu.
[EDIT]
Lukasz wolisz Keepera jedynkę czy dwójkę? W pierwszą pogrywam sobie czasem, a nie wiem czy drugą warto kupić.
Jeśli jedynka ci się podobała to możesz zainwestować spokojnie w dwójkę.Nie ma już tego zaskoczenia ale jest sporo zmian na lepsze.Min.Grafika teraz w pełnym 3d.Wykonanie jest na poziomie to fakt.Reguły praktycznie nie zmienione czyli budowa lochu sprowadzanie potworów i zbiorowe fighty.Ot taka solidna kontynuacja.Ja bawię się przy niej świetnie. :) A i cena raczej nie powinna być za wysoka wszak gra ma parę ładnych lat już.
Ja to pamiętam, że kiedyś dostałem używane ATARI 2600. Na nim grałem... grałem... Mam je do dziś. Później przełom - komputer. Od pierwszej gry na komputerze mija gdzieś z 9 lat... a mam 15... Pierwszy raz grałem w gry ojca. Strategie albo... strategie :) Mój ojciec jest ich miłośnikiem (obecnie od 6 lat gra w Submarine Titanis, w każdą wolną chwilę). A ja później grałem w byle co. Byłem mały. Nie dostrzegałem różnic w grafice, dźwięku itp. Ja byłem po prostu zachwycony tym, że np. naciskam kurskor, a Lara Croft idzie przed siebie. Hah. Potem znormalniałem....
Mój początek był prosty jak cep. Dostałem kiedyś na urodziny rosyjską gierkę "No pagadit!" z wilkiem łapiącym jajka. Po pewnym czasie jak zacząłem robić na niej speedruny, znudziła mi się. Był jeszcze kucharz łapiący rybki na patelnię i takie tam..
Potem zainwestowałem w podróbkę snasa na targu za 49.99zł i rozkminiałem do upadłego "Tanks" (czy jakoś tak) sam i z kumplami na samodzielnie stworzonych mapach. Mario Bros miałem wtedy w jednym palcu (nawet dochodziłem do świata 9.1, który notorycznie wieszał mi konsolę , bo miał kolory w negatywie np. zielony zamiast czerwonego..). Dałem sobie spokój jak tłuczek od mięsa którym obrywała konsola jak się zawiesiła utkwił na stałe w jej wnetrzu. Wtedy to zauroczony komputerem P166 w sali informatycznej mojej szkoły podstawowej, rozpocząłem krucjatę ku otrzymaniu peceta. Były to ciężkie czasy dla moich rodziców.. i dla mnie. Pewnego dnia, w nagrodę za coś tam (nie pamietam, chyba za naukę) tata kupił mi składany na zamówienie komputer: Celerona 500. Wtedy był Quake.. o przepraszam trza z szacunem: QUAKE I - pierwsza moja gra za 69zł na cederomie!! Ponieważ w tym samym czasie odbyła się premiera Queja III w Polsce, jeszcze tego wieczora złożyłem zamówienie.. u mojego zaufanego dostawcy gier za 20zł (tak, wtedy kosztowały aż 20zł) na tegoże. 3 dni później już rozkminiałem Xaero na "i can win". Po Queju rozpoczęła się lawina gier i nie ma sensu tutaj o niej wspominać (wtedy też odkryłem że na niektóre gry mam za szybkiego kompa np. na stare Jedi Knight, lub gta, które mi za eee szybko chodziło). Któregoś razu popsuł mi się komp, a ja byłem uzależniony, więc skoczyłem do Empiku i kupiłem GBA SP. Teraz w niego nie gram, bo komp działa a ja wyrosłem z grania :^^:
Mój najstarszy brat miał Commodore 64C . I to na tym sprzęcie właśnie pierwszy raz grałem w grę video :klaszcze: . Nie pamiętam tytułu gry , pamiętam tylko że zasuwało się komandosem w górę ekranu i strzelało się do wszystkiego co się rusza. W tytule tej gry na pewno było słowo COMANDOS. A może właśnie tak się nazywała ta gra? Nieważne.
Na którąś z kolei gwiazdke mój wujek oddał nam swoją Amigę wraz ze stosem gier na dyskietkach......ach co to były za czasy! Amisia niestety po około roku zaliczyła zgon :cry:
A to dlatego, że niechcący wylałem na nią 1L butelkę Pepsi..... . Mówi się trudno.....
Nadszedł czas mojej Komuni Św. A jak wiadomo na komunie daje się prezenty :klaszcze: .
Nie dostałem roweru ani zegarka........dostałem PLAYSTATION :klaszcze: !!! Od mojego wujka!!! Plejak był nowy i.....przerobiony a wraz znim dostałem stos gierek. I to od PSX-a wszystko zaczeło się juz na poważnie..... :^^:
I tak trzyma mnie do dziś chęc grania na kosolach :^^:
Czy kiedyś z tego wyrosne?
Czt rodzice powiedzą kiedyś : Wreszcie znormalniałes i wyrzuciłśes z pokoju te swoje konsole
Czy czytając w przyszłości zapowiedz jakiejś świetnej gry nie będe odczuwał chęci by w nią zagrac?
Póki co się na to niezanosi.
A jak pomyśle o PS3 , WII , i X360 to wiem jedno : CHCE KAŻDĄ Z NICH!
Każda kręci mnie na swój sposub.....
To to tak jak z dziewczynami.... :lol:
:kult: PSX :kult:
Ja zaczynałem od ponga potem atari800xl +magnetofon i monitor monochromatyczny to był wypas.Pamiętam że jak zobaczyłem amige na giełdzie bajtkato szczeny niemogłem pozbierać przez miesiąc doznałem wtedy większego szoku niż po ujżeniu tekkena na psx-a
U mnie zaczęło sie od Pegazusa :kult: Potem Commodore, któraś z Atarek (nie znałem sie wtedy na tym, więc nie pamiętam modelu :P ), PSX, PS2. Tak rozwijała się we mnie pasja... Pasja, która trwa do dziś. BTW, w moim domu to zawsze ja najwięcej grałem, już od małego i za czasów Pegaza :)
Krótko i na temat. Pierwsze granie (i już naprawdę intensywne) to niecałe 3 lata u wujków na Spectrumie. Jako, że to dawne czasy wujkowie mieszkali jeszcze z matką, czyli moją babcią. Babcia mieszka blisko i babcie trzeba odwiedzać, więc praktycznie co weekend pakowaliśmy się do fury (lans ON - Syrenkę wtedy mieliśmy) i sru do babci, a tam wujkowie i ich spectrum, potem Amiga. No chyba, że jechaliśmy akurat na weekend w góry wtedy też nie było źle. Ustroń i jego salony (kurde nie pamiętam już w co tam grałem) Kiedy wujkowie trzaskali na Amidze, ja pykałem na swoim pierwszym dużym sprzęcie C-64 ofkoz. Po dwóch /trzech latach w końcu dorobiłem się najlepszego sprzętu ever - pięćsety. Potem bardzo szybko stałem się posiadaczem PSXa (1.5 roku po euro premierze) i cały mistycyzm grania wraz z wiekiem coraz bardziej się oddalał... chlip.
A ja powiem krótko :) ATARI 800 XL i River Raid w latach 80 :) po tym co zobaczyłem nic już w moim życiu nie było takie samo , a potem standardowo : Amiga , PC , PSX długo potem nic , a potem mój ukochany PS2 , nieco potem Gamecube i ostatnio PSP :) Można by długo pisać , ale cieszę się , że byłem świadkiem tego co zaszło od takiego River Raida do dzisiaj czyli Gears OF War czy Motorstorma... Piękne były czasy kiedyś ... heh ...
Atari 2600 co tydzień jakiś nowy dźojstick od dziadka i jedyne gry jakie pamiętam to jakieś
żabki które przeskakiwały na liście
"coś" czym musiałem przejść drogę gdzie jechały samochody
samolocik z góry którym leciało się do przodu i omijało przeszkody
platformówkę gdzie skakało się po lijanach i można było do czarnych kałuży wpaść, to był PITFALL chyba, yes??:)
Pamiętam że tata jeszcze wtedy ze mną grał, może nie wiedział że tak skończę i będe grał w wieku 18 lat?? Pewnie tatuś żałuję tych chwil, do tego do dziś pamiętam jak DIZZIEGO ze mną bez save'ów rozwalał:):)
Na początku C64 i pegasus. Razem z tatą sie zagrywaliśmy :) Poźniej na świeta dostalem psx i od tego sie na dobrą sprawe zaczeło. Teraz ps2, a w przyszłości? Nie wiem. Nie planuje narazie zakupu nowej konsoli.
Jakaś gra video z pongiem w latach 80-tych, a potem C64 z cała masą gier, w tym legendarny River Raid :ninjadance:
Zaczęło sie od katowania commodorki wraz z bratem. Następnie pegasus z kumplem, psx i dreamcast.
Dziś ps2, choć lubię nieraz wrócić do "staroci".
a potem C64 z cała masą gier, w tym legendarny River Raid :ninjadance: taaak kutlowa giera, jeszce pamietam spidermana katowałem i taka gre gdzie trzeba było bronić gzrądki przed kretami. potem kumple kupili sobie pegazusy i zaczęło sie katowanie goal 3, contry, dizzy'ego czy innych. ile te szare pudełko dało mi radochy to chyba tylko na open'erach zazanłem ;)
Raczej standardzik. NES z Super Mario i Duck Hunt. Mialem wtedy 5 lat. Jak bede mial wiecej czasu i checi napisze cala Moja historie z konsolami. Od NES do NGC. Plus handheldy.
C64 (ostatnio wzięła mnie ochota na pogranie w... cuś... tzn była ramka, po ramce zasuwało sie taką kulką, kulka rysowała kreski i kiedy zetknęła się z inną kreską, to pole zapełniało sie kolorem... heh)
Potem właściwie od razu zrzut na PSXa (bywały okazjonalne gierki na Pegazusa i podróby) :skacze:
Najpierw były Amigi, Atari i Commodore namiętnie ogrywane u kumpli. Sam jestem skrzywdzonym dzieckiem i nigdy takich sprzętów nie miałem :(
Potem dostałem na gwiazdkę (nie pamiętam którego roku) Pegasusa, a następnie SNES i NES. Najlepszymi grami tego okresu były Contra, pewna gra piłkarska na NESa (nie pamiętam tytułu) i chodzona bijatyka z żółwiami ninja.
Kiedyś kuzyn kupił komputer 486, którego ma do dzisiaj (!) i pierwszymi moimi PCtowymi grami był Duke Nukem 3D, Wolfenstein 3D, Snoopy i Lotus. Zazdrościłem mu sprzętu jak cholera i wreszcie doczekałem się swojego własnego Pentium 100 + gra Tomb Raider.
po prawie 10 latach (!) grania na tym PieCu nastał czas modernizacji, aż wreszcie kupiłem sobie w 2004 PlayStation 2 i od tego dnia granie na PieCu przestało mnie jarać.
pewna gra piłkarska na NESa (nie pamiętam tytułu)
To proste, jedna z długiej serii gier Kunio kun znana u nas pod jakże wspaniałym tytułem Goal 3.
tak to była dobra rajcowna gra na tamte czasy. To było trochę takei anime, jakby "Kapitan Jastrząb" z TV, oglądaliście te Anime??
tak to była dobra rajcowna gra na tamte czasy
pamiętam, że strzał z przewrotki był nie do obronienia :ninjadance:
kurzawka napisał/a:
tak to była dobra rajcowna gra na tamte czasy
pamiętam, że strzał z przewrotki był nie do obronienia :ninjadance:
A czy specjalne strzały były wogóle do obrony??:):) Bramkarzami się nei sterowało ale różne animacje ich kapitulacji były śmieszne.
Wszystko zaczelo sie w roku 1995, gdy dnia 28 stycznia, dostalem na Moje urodziny NESa. Mialem do tego carta z gra Super Mario Bros. Nie zapomne tego dnia, gdy bylem u babci na wsi, juz noc, snieg za oknem, ogolnie klimat dosc swiateczny, a ja katowalem Mario na kolorowym TVku. Moja babcia jako jedna z nielicznych miala taki. Po przeprowadzce do Bialegostoku (ogolnie zmienilem w ciagu 7 lat 4 razy miejsce zamieszkania) do stalem od drugiej babci, z Belgi, SNESa z grami Super Mario World i Pilot Wings. Gry, ktore dla kogos, kto gral tylko w NESa zabijaly wykonaniem, rozbudowaniem i, co najwazniejsze, funem. Poprostu, mimo, ze Nim bylem :P , jaralem sie jak dziecko. SENS zawsze zostal w Moim sercu. Konsole mam do dzisiaj :) PSX... to byl wzny okres dla Mnie... Pamietam jak dzis. Jak sie nie myle byl to rok 1999. Zima, pozny wieczor z bratem czekalismy w oknie na ojca, ktory odbieral mame jak wracala z Wloch. Pamietam jak zobaczylem TO pudlo. Nie mialem pojecia, ze mi to kupila. Ahh... Co za cieple wspomnienie. I Crash. Moj pierwszy tytul. Ta grafika i pokrecony klimat sprawily, ze cieszylem jazwe jak j*bniety. Piekne czasy. Jak szkoda, ze juz nie wroca :( Cieplo Mi sie robi jak o tym mysle. Zwlaszcza jak przypomne sobie klimat tej konsoli. Te dzwieki jak sie ja wlaczalo. Poczatki wielkich serii. Czysto konsolowe wykonanie i te czarne plyty pakowane do duzych pudelek :) Poprostu cos cos co wraz z PS3/XO zatracilismy bezpowrotnie. Klimat... Niestety konsola zostala odsprzedana. Rok temu kupilem od ziomka szaraczka za 20zl. I tak juz sobie lezy :) Po szaraczku ok. 2002 mialem wypad z wujkiem do sklepu z zabawkami we Wloszech. Z tym, ze to wygladlo jak hipermarket nie jak zwykly sklep. Tak czy siak Moje baczne oko przycielo polke z grami. A tam Ono. W pieknym kolorowym pudelku, przedstawiajacym grupe malp w wagonie... "Nintendo 64 DK64 Pack". Tak brzmial napis na pudle. Odrazu zapragnalem tego sprzetu. Wujek nie mial nic przeciwko, wiec Ja tez nie :) Pozniej juz standardzik. Malpiszon stal sie najlepsza platformowka w jaka gralem. Tylko pierwszy Crash mogl z Nim konkurowac. Sprzet odpalam sobie od czasu do czasu i gram w jakies dobre tytuly... Moja podroz konczy sie w roku 2004, gdy na gwiazdke dostaje czarnego Gacka. Swietna konsola. Milo ja bede wspominal. Zwlaszcza posiedzenia prze RE4 :P
MCPablo, ^to był najbardziej klimatyczny post jaki w życiu przeczytałem na tym forum.. dziękuję.
Długie lata temu miałem jakieś Atari, ale pamięć nawala i już niepamiętam jakie :).
Pominę Atari, później miałem Amigę 500, grało się w takie gry jak:Lotus 2, Kid Chaos, Jaguar XJ220 czy Arabian Nights.
Jako, że z amigami miałem takie szczęście jak z PSX'ami to z czasem pojawiały się kolejne jej egzeplarze :)
W sumie dorobiłem sie trzech.
Pamiętam nawet cenę drugiej "przyjaciółki", którą dobre kilka lat temu kupywałem na giełdzie za 500 pln.
trzecią Amigę znalazłem na śmietniku :).
Jak już ostatnia Amiga umarła, to zapadła decyzcja o zmianie platformy.
Tym samym amigi wylądowały na śmietniku, co ciekawe nie wyrzuciłem i wciąż mam na chacie całe pudło dyskietek z grami.
To były piękne czasy.
Później nastała era PSX'a (dla mnie :) ).
I tak w czerwcu 1999 roku dorobiłem się PSX'a.
Pierwszą grą jaką odpaliłem była demówka (sic :) ) demo one, a na niej Spyro, GT, Tomb Raider 3 i jeszcze kilka innych.
Po odpaleniu Spyraka i pograniu dobry czas stwierdziłem, że nadszedły fajne czasy i grać nieumierać.
A gry były jeszcze z fajniejszą grafą (na tamte czasy) i jeszcze bardziej wciągające.
PSX jak to PSX po jakimś czasie nawalił (3 lata wytrzymał-bo na oryginałach :) ).
Następnie kupiłem jeszcze model PSone, no i ten też padł (prawie, jeszcze jakoś działa).
Następnie rozmyślając o olaniu branży i zajęciem się zbieraniem znaczków ( :) ), wpadłem na pomysł by kupić kolejną platformę.
Dylemat GC vs DC.
Padło na DC ze względu, że więcej gier do mnie przemawiałało, a do GC głównie seria RE no i remake MGS.
Pierwszą grą była (a jak :) ) demówka.
A na niej tylko 4 grywalne wersje, a reszta tylko videoprezentacje :).
Sonic, Sega Extreme Sports, Space Channel 5 i jeszcze coś :).
Sonic mi zakręcił w głowie prędkością (i ta orka rozwalająca pomost :) ).
Demo Sonica nie jednokrotnie zaliczyłem, a w późniejszym czasie łyknąłem full wersję.
Sega Extreme Sports dało mi po oczach tym rozbudowaniem i ogólnie fajna gierka.
A Space Channel 5-niskim poziomem trudności.
Do dziś nie zaliczyłem dema, w miedzy czasie dorobiłem się pełnej wersji (tania była za 10 pln to kupiłem :) ).
Po jakimś czasie w sklepie z grami było w Shenmue za 120pln i o grze słyszałem tylko tyle, że taka gra jest i już :).
Kupiłem w ślepo wywalając 120 zeta, ale na szczęście nie żałowałem, gra była super, super klimat, super grafa no i wogóle super :).
Ogólnie do Dreamcasta wrażenia zdecydowanie pozytywne.
DC wciąż mam na chacie.
Następną i ostatnią platformą do grania (nie tylko do grania) był Xbox.
No jako, że demówek w zestawie nie było, to odrazu łyknąłem Rallisports Chalenge 2.
Grafa spox, muza spox i ogólnie fajnie, ale szybko zaczeła przynudzać i czułem spore rozczarownie tą platformą.
Baa, lepiej myślałem na poważnie nad zamianą na PS2.
Ale tego nie zrobiłem, w miedzy czasie się dorobiłem Splinter Cell (fajna gierka, raczej na raz), Burnaouta 3 (spox).
Później przerobiłem wgrywając pakiet XBMC, co na zawsze zmieniło moje nastawienie do tej platformy (i już nigdy nie sprzedam X'a).
Ogólnie gry fajne, fajna grafa, niska awaryjność, rozbudowane możliwości undergroundowe, same plusy.
Ale to już nie te gry co kiedyś, niema tego funu co kiedyś.
PS:Czasem sobie odkurzam amigowe perełki na emu.
Zaczełem grać na commodore,potem porzyczałem SEGA MASTERSYSTEM2 i grałem w ALEX KID,druga konsola porzyczona to był SNES i gry STREET FIGHTER2,RISE OF THE ROBOTS,DONKEY KONG2.Pierwsza konsola jaką kupiłem była AMIGACD32.Grałem na niej w ROADKILL,SUPERSKIDMARKS,GLOOM,JET STRIKE,PIRATES GOLD.Kolejna konsola to PSX.Grałem na niej praktycznie we wszystkie warzniejsze tytuły.Potem było już z górki.Teraz mam PS3 i NINTENDO DS.
Postaram się szybko i zwiężle ...Zaczeło się od Philipsa Odyssey 2001 póżniej standardowo c64 -Atari-Amiga-nes-snes ......po co wymieniać w skrócie od 1994 roku zaczełem zbierać konsole i gry ...Dziś niemam praktycznie już gdzie upychać od 1999 zaczełem iść raczej w strone poznawania konsol od kuchni specyfikacje ciekawostki ,wychwytywanie błędów w grach ogółem nie jest już to granie jak w latach 80-90 hardcore na automatach teraz jest hardcore troszeczkę w innym wydaniu oczywiście też lubie masakrować gry dalej na 100% na ostatnich poziomach trudności ale tu dochodzi jeszcze poznawanie gry praktycznie wszystko kto napisał z kim gdzie bo w sumie to ciekawe rzeczy dowiedzieć się ile ludzi maczało w tym palce :-)....ale to już nie to samo rynek gier konsol zmienił sie tak bardzo ciężko się odnależć w wydawaniej masakrycznej ilości tyt gier na konsole ,pc
czasy MK i SF mineły nieodwracalnie trzeba sobie z tą rzeczywistością poradzić...Do dziś jestem jednak fanem grania w starocie na bierząco gram dalej w Street fighter II czy mortal Kombat... przy Gears of War może wydawać się to śmieszne ale ja dziele przyjemność grania po połowie nowe/stare gry....
Ja na początku miałem tzw. ruskie jajka w wersji z Myszką Miki, bo były też z wilkiem i zającem. To była moja pierwsza konsola. Mój rekord to 864 jajka. Sprzęt zawierał jedną grę i budzik. Tak wyglądały początki mojego grania. Następnie był jakiś klon Atari 2600, Pegasus na komunię, no i ok 1993 roku pierwszy pecet 386SX 2MB RAM, a w międzyczasie C64 i A600 u kumpla. Większość gier jednodyskietkowych, Epic firmy Ocean był aż na czterech. Gdy wyszedłem do ludzi, okazało się, że większość ich gier nie działa na moim sprzęcie. W 1997 roku dostałem P133 i miałem najlepszego kompa w szkole. Do czasu pojawienia się gier wymagających 3DFX wszystko było cacy, później zacząłem mieć dość pieców ze względu na wzrastające z dnia na dzień wymagania sprzętowe. Rok 2000 to PSX, 2004 - PS2 i grudzień 2007 - X360. Przebyłem daleką drogę od jajek do current genów.
którkie hasła: Pegaz, Contra, Mario, Tank (wszystko na jednym, różowym cardridge'u miałem) powinny wystarczyć za to jakie wspomnienia mam z początkami swego giercowania.
Wspaniałe lata, setki kardridży, dziesiątki manetek, smierdzący zasilacz, pierdzaca muzyczka i sny o czy-de :ninja:
Nie wiem czy tu się wpisywałem ale była to Atari 2600 z kardriczami typu 32 in 1. Młodizutki byłem i katowałem. Pamiętałem zawsze skakanie przez kałuże(teraz wiem-pitfall), skakanie przez drogę żabką(frogger?) oraz chyba najbardziej zamolocik z góry którym się musiałeś przeciskać przez przeszkody. Żadnych padów, wielki joystick...właśnei teraz planuję sobie Atari kupić, tanie i warto przypomnieć ale wiadomo to plany i ciekawe kiedy się zabiorę za to:) Później Pegasus i kontakty z PSX'em i nawrócenie na konsole które uznawałem za glupotę z gorszą grafiką niż PC. Teraz PS2 i od jutra Xbox360:) Przewinął mi się Gacek jeszcze.
Następnie był jakiś klon Atari 2600,
A może to był klon :hmmm:
Wszystko zaczęło się na koloniach w 1998 r.Podczas codziennych wycieczek na plażę zahaczaliśmy o salon gier-stał tam nonstop oblegany automat Tekken 2.Przez dwa tygodnie nie zagrałem ani razu, gapiłem się tylko na popisy innych.Wywarło to na mnie niesamowite wrażenie.2 lata później rodzice kupili mi używanego PSXa z 4 grami za 600 zł.Pierwsze lata z Szarakiem wspominam najlepiej, przygoda z PS2 to już nie ten feeling.
Historia dosyć zabawna. Pierwszy raz grałem u kolegi w Mario. Jeszcze na sławnym pegazie. Mojemu tacie w sumie tez sie podobalo. Sasiad byl dumny z swojego nabytku- prawdziwy 21 wiek i takie sprawy :ninja: Dwa dni pozniej moj ojciec sie ostro z tym gosciem poklocil. W wyniku tego pojechalismy do sklepu elektronicznego i wzielismy "najlepsza" konsole dostepna na rynku - PSXa. Gdy rozpakowywalem go w domu spodziewalem sie grafiki 2d. Upewnil mnie w tym okienko loading w ridge racer. Opadu szczeny jakiego doznalem 2 minuty pozniej, po wybraniu samochodu i toru nie zapomne do konca zycia.
Na początku był chaos. Tak, chaos. Wśród młodzieży kiedy to na dworcu w mojej "wiosce" (dawno, dawno temu) postawoino automaty do gier. Niestety ja byłem wtedy małym gnojkiem i nie miałem prawa się nawet zbliżyć na parę metrów do automatu, co bym nie dostał po zębach od jakichś 10-cio latków. Pierwszy kontakt z grami miałem w momencie gdy kuzyn dostał na komunię C64. Jednak gry spodobały mi się dopiero, gdy wujek kupił Pegaza. Contra... Uaaaaa! Siedzieliśmy całą rodziną przed telewizorem, każdy chciał chociaż na moment mieć pada w rękach, chociaż raz wcisnąć przycisk, raz strzelić z takiej zajefajnej broni, albo skoczyć robiąc te kilka obrotów w powietrzu. Aaaa wspomnienia... Po kilku latach miałem własnego Pegaza. Ale się spalił. Po dwóch milionach lat wujek kupił Playstation+Gran Turismo. Gdy zobaczyłem tą grę w akcji... umarłem na śmierć. Ale odżyłem ponownie.... bla,bla,bla... nie chce mi się już pisać. W każdym badź razie sprzedałem ostatnio Xboxa i chcę znowu kupić PSone.
Pamiętam, jak mając może 4-5 lat dostałem z bratem Pegasusa. Ale to był szaaał, grało się na takim starym telewizorze, jeszcze bez pilota, z kanałami zmienianymi bezpośrednio na pudle :ninja: I te pamiętne kartridże z 999 grami, w których było maksimum 5 gier, tyle, że zaczynały się na innych levelach :lol: . Pegaz do dziś leży w szafie u brata, dawno nie grałem, a szkoda :(
I w sumie na tym się skończyła moja przygoda z konsolami... :cojest:
No więc pewnego majowego dnia była komunia mojego kuzyna. Był to pamietny rok 1993 (dokładnie nie pamietam heh) i on pokazał mi C64 to było nie do opisania jak na mnie to wpłynęło. Graliśmy w gry do poznej nocy az musiałem wracac do domu. Po długim nakłanianiu rodziców poszliśmy kupic C64 a tam w sprzedawca pokazał mi Nintendo Pegasus to wtedy był szok !!! Razem z tatą rypalismy w Mario Bros. do 4 nad ranem. Pamiętny kadridż 168 in 1. Z controm i innymi oldschoolami. Moj sąsiad kupił sobie za nami wersje Famicoma - pierwotną wersje Pegasusa. Pozniej nastały czasy wymiany kadridżów w wypożyczalniach. Ahhh moją pierwszą podróż w Castleveni pamiętam do dzis (notabene mam na kompie duzo ROMÓW NES ku czci:)). Nastał rok 1995 i wyszło PSX tudzież 3D gry. Ale u mnie tak naprawdę PSX pojawił się w domu przed telewizorem w 1998 r. Metal Gear Solid demo - pamiętam grane na okrągło i Neo Plus zbierane :D po jakichs 2 latach w 2000 roku sprzedałem PSX i kupiłem za te pieniądze PC. Uważam to za osobisty nóż w serce ale niestety taki byl wymóg mody :D Lata 2000 - 2008 to era gier na PC ale często powracałem myślami do czasów PSX`a i NES`a czasami grając na tym drugim. Gdy nastał październik roku pańskiego 2008 zakupiłem Xbox 360 i powróciłem na dobre do Konsol. Teraz własnie mam chrapke na PSX i Oryginalnego NES`a na allegro. to na tyle
Ej bez jaj nomen omen. Czy nikt z Was nie grał w ruskie jajka z Myszką Mickey? Bo wychodzi na to, że jestem największym oldskulowcem na forum. Może prócz Gula i Marcela. Panie i panowie, przecież ten handheld niszczył miodnością Gameboya (i tak nikt go wtedy nie miał). Klony Atari 2600 i Pegazusy to już nowa era - konsole podłączane do telewizora.
Ej bez jaj nomen omen. Czy nikt z Was nie grał w ruskie jajka z Myszką Mickey?
Jasne, że tak - choćby ja :P Zresztą już gdzieś parę osób o tym kiedyś pisało, bodaj w dziale handhaeldów o swoich pierwszych "kieszonsolkach". Swoją drogą mam te jajki do dziś :^^:
Bo wychodzi na to, że jestem największym oldskulowcem na forum.
Jak widzisz nie tylko Ty 8)
Ej bez jaj nomen omen. Czy nikt z Was nie grał w ruskie jajka z Myszką Mickey?
A to nie był przypadkiem Wilk i Zając?
A to nie był przypadkiem Wilk i Zając?
Widać mieli mniej ruskie jaja niż Ty czy ja ;)
A to nie był przypadkiem Wilk i Zając?
Wydaje mi się, że Wilk i Zając to była wersja konsoli przeznaczona na rynek wschodni. :D Nie potrafię powiedzieć, która była pierwsza. Ja najpierw zetknąłem się z wersją "zachodnią".
Wracając do tematu przypomniał mi się jeszcze jeden fakt odnośnie czasów prehistorycznych i jakby nie było początków grania. Otóż jeden z moich krewnych posiadał pewną grę. Mówił na to po prostu "gra".
Urządzenie wyglądało z jednej strony jak maska samochodu (być może coś na styl Porsche), po drugiej mieliśmy kierownicę i po przekręceniu kluczyka w prowizorycznej stacyjce na niedużym panelu uruchamiała się gra, gdzie naszym zadaniem było manewrowanie robiącym za furę podświetlonym prostokątem.
Możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne, że pochodziło to z zachodu.
Moja pierwsza gra ? No coz, nie pamietam jej zbyt dobrze. "Gralem" w nia u mamy w pracy, na komputerze Odra (byl to rok 1988 lub 1989). Nawet nie pamietam o czym byla ta gra, wiem tylko, ze to byly jakies kwadraciki ;]
PS Zdaje mi sie, czy juz byl taki temat ? Nazywal sie chyba "Pudlo ze starociami". Nigdzie go teraz nie widze, czyzby ktorys um go skasowal :hmmm:
Kompletnie nie kojarze takiego tematu :hmmm: Może chodzi Ci o coś, co LL założyła kiedyś w Gawędach. Jak się nazywał ten temat nie pamiętam.
OT
Zakładałam o tym, czym sie jaralismy i co robilismy, jak byliśmy dzieciakami (ogólnie: łażenie po drzewach, oglądanie kreskówek, jakies ...Krystyny z gazowni :ninja: , takie rzeczy); temat powinien być w gawędach (bo raczej nie w kulturce) i nazywał się (chyba) "Bo za moich czasów", jakoś tak.
EOT
Najpierw były ruskie jajka (czyli ten zając który łapie jajka a z kosza na górze wynurza się wilk z tego co pamiętam)
potem był snes
potem był komp
potem był gba sp niebieski
teraz jest laptop i planuję dorosłą konsolę kupić, ale jest jeden problem - nie czuję już potrzeby grania :cry:
OT
Zakładałam o tym, czym sie jaralismy i co robilismy, jak byliśmy dzieciakami (ogólnie: łażenie po drzewach, oglądanie kreskówek, jakies ...Krystyny z gazowni :ninja: , takie rzeczy); temat powinien być w gawędach (bo raczej nie w kulturce) i nazywał się (chyba) "Bo za moich czasów", jakoś tak.
EOT
Najpierw były ruskie jajka (czyli ten zając który łapie jajka a z kosza na górze wynurza się wilk z tego co pamiętam)
potem był snes
potem był komp
potem był gba sp niebieski
teraz jest laptop i planuję dorosłą konsolę kupić, ale jest jeden problem - nie czuję już potrzeby grania :cry:
A to nie był przypadkiem Wilk i Zając?
Widać mieli mniej ruskie jaja niż Ty czy ja ;)
:lol: Więc już od wczesnego dzieciństwa byłem graczem drugiej kategorii :lol:
Najpierw były ruskie jajka (czyli ten zając który łapie jajka a z kosza na górze wynurza się wilk z tego co pamiętam)
Wilk łapał jaja a zając je rzucał. Jestem pewien, bo mam tego handhelda u siebie w domu, na chodzie. :ninjadance:
A pamiętam może ktoś taką karciankę na C64, gdzie dało się wpisywać własne imię a potem kompjuter starał się je wymówić? Ile ja przy tym miałem zabawy to nawet sobie nie wyobrażacie :ninjadance:
Wilk łapał jaja a zając je rzucał. Jestem pewien, bo mam tego handhelda u siebie w domu, na chodzie. :ninjadance:
Możliwe, nie pamiętam, wiem tylko że któryś się tam z kosza wynurzał :P
btw. szacun że jeszcze działa :^^:
ahh gdy sobie przypomne mojego ukochanego NESika :cry: kuzyn go zepsuł tak bym miał do dzisiaj :/
4-5 lat miałem jak zacząłem pykać na swojej atarynce :D Do tej pory najmilej wspominam Montezuma's Revenge :)
a ja Mario BB z Neesa :oops: